Anielska Kuchnia: października 2013

Pages

16 października 2013

Musli domowej roboty



Miało być coś dobrego, to będzie coś dobrego, jak tylko przymkniecie oko na to, jak to wygląda. Nagimnastykowałam się, nacudowałam, kombinowałam w tę i we wte, a musli dalej przypomina, nie powiem co, bo czas kolacji jest :)

Na wygląd nic nie poradzę, na zdjęciach po prostu wychodzi mało apetycznie i mało atrakcyjnie, cóż, musli jak ja, nie jest fotogeniczne :D

Całość oczywiście ułożona na moim ulubionym, żółtym talerzyku, którym męczyć was będę już coraz rzadziej, ponieważ w kuchni zagościła nowa, fantastyczna zastawa stołowa. Powiedziałabym "gada, lata PEŁEN SERWIS" :) Serwis na pewno na blogu się pojawi.

Dobra, my tu gadu gadu, a musli czeka. Jedziemy z tym koksem. Przygotujcie dużą miskę i łychę, będzie co mieszać :)

Przepis pochodzi z książki, o której pisałam TU.





Składniki:
- 2 filiżanki płatków owsianych
- 1 filiżanka płatków ryżowych
- 1/2 filiżanki pokrojonych daktyli
- 1/2 filiżanki pokruszonych orzechów włoskich
- 1/2 filiżanki migdałów pokrojonych w grubsze cząstki
- 1/2 filiżanki rodzynków
- 1/2 filiżanki nasion słonecznika
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
- 4 filiżanki soku jabłkowego (używam takiego robionego własnoręcznie, nie kupnego)


Wszystkie składniki, prócz soku jabłkowego, wymieszać. Dodać sok jabłkowy i dobrze wymieszać. Przełożyć do pojemnika z pokrywką, szczelnie zamknąć i zostawić na noc w lodówce. To wszystko.

Możecie dodać do tego różne owoce. Ważne, aby całość postała zanim zacznie się jeść, wszystko ładnie napęcznieje, namoknie i zmięknie. Smak obłędny. A teraz najlepsze. Wstajecie rano, nic się wam nie chce (lub dwoicie się, aby nie spóźnić się do pracy), otwieracie lodówkę i jest. Gotowe, pyszne, syte, zdrowe śniadanie, które można zjeść w domu, w biegu, lub zabrać ze sobą gdzie chcecie.

Smacznego!









15 października 2013

???

Jak taka długa przerwa w blogowaniu ma się do mojego jesiennego postanowienia? Hmm... Realizuję inne postanowienie, ale już jutro, obiecuję i sobie i wszystkim, którzy tu do mnie zaglądają, że jutro pojawi się na blogu nowy wpis z pychotkowym jedzeniem :) A tym, czasem coś dla oka.