Nie wiem dla czego, zawsze uważałam, że trudno jest zrobić dobrą bruschettę... Dzień wcześniej jadłam tzw. gotowca. Pomyślałam sobie, że spróbuję zrobić taką sama, tym bardziej że złapał mnie mały głód (jak w reklamie), a w kuchni grzecznie na swoja kolej czekała bagietka.
Rezultaty przeszły moje najśmielsze oczekiwania :) Wiem, że to nie ładnie tak swoje chwalić, ale właściwie to nie ja wymyśliłam bruschettę, tylko ją odtworzyłam w swojej kuchni (w dodatku nie za dokładnie, więc jest taka po mojemu) - ale ładnie się wytłumaczyłam, hehe :D
Koniec tego marudzenia, zapraszam do chrupania :)
Składniki:
- bagietka
- 3 ząbki czosnku
- 2 pomidory
- bazylia
- sól
- masło
Bagietkę pokroiłam w ukośne kromki, na każdej położyłam cienki plasterek masła i włożyłam do piecyka na jakieś 8 min (nie wiem ile brązowienie bagietek trwa w piekarniku, trzeba ich po prostu pilnować). W międzyczasie pokroiłam pomidory (powinny być poszatkowane na małe kawałki, ale ja jestem niecierpliwa i wyszły nieco większe), dodałam bazylię, sól i 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę - wymieszałam.
Po wyjęciu kromek z piecyka, każdą natarłam czosnkiem, na wierzch nałożyłam pomidory, a potem... zajadałam, aż się uszy trzęsły, hehe :)
Oto moja wersja bruschetty - może nie do końca zgodna z oryginałem, ale i tak pyszna.
Zachęcam do wypróbowania.
Smacznego!
Witam. Bardzo smakowite zdjęcia i świetne pomysły. Często drobne sytuacje są bardzo twórcze. My już na przykład nie jadamy tortilli w knajpie tylko szalejemy do woli w domu. Syn (smakosz tego dania) twierdzi, że kupcze się nie umywają. Bruschetta palce lizać. podkradam jedną na spróbowanie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj. Dziękuję. Częstuj się do woli :)
UsuńPodsunęłaś mi świetny pomysł - tortilli jeszcze nie robiłam, muszę spróbować.
Pozdrawiam cieplutko, Ala